To zmyślne opakowanie powstało z potrzeby. Maciej ma nową komórkę. Poprosił mnie o uszycie futerału, ale takiego żeby był oryginalny i ciekawy, żeby nie przepadał bez wieści i dobrze trzymał się ręki. Żeby łatwiutko się otwierał a i spoko wyciągał z plecaka. Bo wiesz...
Tak wiem. Już słyszę te (...) lecące przy szukaniu i wyjmowaniu dzwoniącej lub już martwej komórki z czeluści. No i jeszcze żeby pomieścił - rzecz jasna - słuchawki, scyzoryk i... małe "conieco". Ufffff... Usiadłam. Uszyłam. Niosę do oceny. Nooo... super! Ale wiesz, jakby tu trochę dociągnąć, no, tu trochę przeszyć, a tu tego nie. No i wyszło ja zawsze. Wyszło nadspodziewanie dobrze jak na pracę w tandemie (z wyjątkiem dzieci). Zmieściło się co trzeba z odpowiednim naciągiem. A to coś (futerał?) nazywa się - na cześć naszego nieżyjącego przyjaciela grotołaza - DZIUSIEK.
Dziusiek poszukiwał komórki wykonując istną ekwilibrystykę w nieodłącznej reklamówce, w której bez końca gmerał i gmerał. Wreszcie odkładał papierosa, chwytał reklamówkę za dno i ... zawartość lądowała byle gdzie. Za to komórka, ale już oczywiście rozłączona w triumfującej dłoni Dziuśka.
Manierka to prezent od MADZIARA, perkusisty "Raz Dwa Trzy", naszego od lat serdecznego przyjaciela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz